Kolejną sprawą są lektury. Nie chodzi tylko o to, że w liceum ciężej wyrobić się na termin z moją prędkością czytania, ponieważ to także wina mojej kiepskiej organizacji czasu. Problemem natomiast jest to, że lekturę przerabia się później rozdział po rozdziale albo księga po księdze, narzucając także nieraz słuszne interpretacje utworów. To według mnie odpycha od czytania lektur, właściwie mijając się z celem tego przedmiotu.
Kwestia wypracowań też pozostawia wiele do życzenia. Raz, że już zwykle sam temat mnie odpycha. Poza tym wygląda to niestety często tak: Napisałem kiedyś wypracowanie, temat był związany z Kochanowskim, którego lubię, więc to było dla mnie najprzyjemniejsze wypracowanie, które kiedykolwiek napisałem. Przejawiło to się oczywiście w jakości- było spójne, logiczne i przemyślane. Nauczycielka też tak sądziła, ale miała tylko jeden zarzut: "Na początku podałeś za mało informacji o Kochanowskim", co było w ładny sposób napisaniem: "Fajne wypracowanie, ale za mało tekstu".
Patrząc na pseudohumanistów i pseudościsłowców- dla mnie większość tych osób po prostu chce iść na studia, żeby mieć wyższe wykształcenie i trochę pobalować (nie czarujmy się, głównie chodzi o tych z pierwszej grupy).Przepraszam, źle się wyraziłem. Lepiej brzmiało by pseudohumaniści i pseudomatematycy. Z tym, że nie każdy, kto nie rozumie poezji jest pseudomatematykiem, żeby było jasne.
Takie mam jeszcze pytanie dotyczące pseudohumanistów: czy jest możliwe, by ktoś miał problem zrozumieć matematykę na bardzo niskim poziomie jaki ma matura podstawowa, zrozumiał bardziej skomplikowaną gramatykę?