Dla kontekstu dodam, że chodzi o dwa zdania:Negatywne zdania egzystencjalne nie dają się udowodnić z powodów czysto logicznych, chyba że wynikają z innych zdań o nieistnieniu, np. zdanie "Nie istnieją duże kwadratowe koła" wynika ze zdania "Nie istnieją kwadratowe koła". Wszelako tak naprawdę dowodzimy prawdziwości zdania "Nie istnieją kwadratowe koła", wykazując że predykat "jest kwadratowym kołem" jest sprzeczny i jako taki nie wyznacza zbioru niepustego.
1. Istnieje takie \(\displaystyle{ x}\), że \(\displaystyle{ x}\) jest Bogiem.
2. Nie istnieje takie \(\displaystyle{ x}\), że \(\displaystyle{ x}\) jest Bogiem.
Autor twierdzi, że ciężar dowodu stoi po stronie teisty, bo negatywnego zdania egzystencjalnego (2.) nie daje dowodzić z powodów czysto logicznych.
Moje pytania są następujące:
(A) Co to za czysto logiczne powody?
(B) Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie rozumiem wypowiedzi autora. Z jednej strony twierdzi, że nie można dowodzić negatywnych zdań egzystencjalnych, chyba, że wynikają z innych negatywnych zdań egzystencjalnych - a z drugiej strony sam dowodzi takiego zdania, cytuję: "dowodzimy prawdziwości zdania "Nie istnieją kwadratowe koła", wykazując że predykat "jest kwadratowym kołem" jest sprzeczny i jako taki nie wyznacza zbioru niepustego".
Wydaje mi się, że tu jest jakieś nieopisane przejście. Zakładam, że filozof ma większe pojęcie o logice od przeciętnego studenta matematyki (ode mnie) - więc pewnie ja czegoś nie widzę. Mógłby mi ktoś wyjaśnić?