Jak rozumiecie uprawianie matematyki ?

Dyskusje o matematykach, matematyce... W szkole, na uczelni, w karierze... Czego potrzeba - talentu, umiejętności, szczęścia? Zapraszamy do dyskusji :)
Kordyt
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 286
Rejestracja: 21 sie 2014, o 14:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 17 razy
Pomógł: 30 razy

Jak rozumiecie uprawianie matematyki ?

Post autor: Kordyt »

Chciałem poruszyć ciekawą i ważną dla mnie kwestię.
Otóż matematyka w zależności od działu bywa mniej lub bardziej abstrakcyjna. Choć nierzadko to co dziś jest totalnie oderwane od rzeczywistości, za kilkadziesiąt lat może okazać się przydatnym narzędziem w innych gałęziach matematyki lub zostać bezpośrednio zastosowane w naukach technicznych ekonomicznych czy przrodniczych.

Tak czy inaczej poznałem pracowników z uniwersytety i pracowników z uczelni technicznej ale z wydziału matematyki stosowanej.
Niby matematyka to matematyka, a jednak różnica w mentalności taka że dzieli ją przepaść.

Pamiętam ze studiów magisterskich że nikt nic o zastosowaniach nie mówił i każdy zachwycał się twierdzeniem samym w sobie. Nawet jeśli ktoś podawał "zastosowanie" to takie, że twierdzenie X stosowało się w dowodzie twierdzenia Y. Osobiście trochę mnie to raziło, bo jestem też po innych studiach inżynierskich i lubię jak na pytanie "a po co to" mogę odpowiedzieć bez zawahania podając przykłady.

Doktorat na uczelni technicznej i na seminariach non stop przewija się pytanie "jakie ma to zastosowanie ?"
Tu widzę, że pokazanie samego twierdzenia, nieważne jak piękne by nie było, nie wystarczy by zachwycić. Ba! Nawet pojawią się komentarze że jest to słabe, bo nigdzie nie ma zastosowania, a nawet jak ma to też można spotkać się z komentarzem, że jednak to zastosowanie takie słabe jest.
Tutaj liczy się by pokazać konkret że stosuję to tu i tu, np optymalizuję pracę komputerów, konkretnie przybliżam rozwiązania co mogę przedłożyć na oprogramowanie, robię symulację gdzie widać efekty twierdzenia.

Trochę mam przez to taki trochę ból nie powiem czego. Bo wyszedłem z uniwerku, mój promotor też. I jest on matematykiem któremu zastosowania nie są potrzebne. Toteż moja praca ma taki charakter nie do końca stosowalny, choć gdzieś próbuję go naciągać w tę stronę. Właśnie na seminariach zderzam się z taką "krytyką".

Ogólnie rzecz biorąc, podzielam zdanie mojego promotora, że do rozwoju nauki potrzebne są dwa kierunki, zarówno taka totalna abstrakcja czyli na dzień dzisiejszy sztuka dla sztuki jak i coś co idzie mocno w zastosowania. I trochę nie rozumiem jak matematyk stwierdza że coś jest słabe bo nie widać w tym zastosowań.
Z drugiej strony jeśli przyjdzie mi w przyszłości zajmować się naukowo matematyką, to na pewno będę chciał coś robić co będzie miało przedłożenie w rzeczywistość, na pewno nie chcę uprawiać matematyki wyłącznie jako sztuki, ale też jako podstawę do narzędzi które przydadzą się potem komuś w innej dziedzinie.
Ciekaw jestem jakie są wasze poglądy na ten temat. Fajnie jak wywiąże się jakaś dyskusja :)
Ostatnio zmieniony 1 cze 2023, o 12:38 przez Jan Kraszewski, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawa wiadomości.
ODPOWIEDZ