Problem nie polega na tym, jacy są uczniowie, lecz na tym, jak są wychowywani. Niektórzy są wychowywani w domach silną ręką i potrafią się zachować, inni - są rozpieszczeni i nie potrafią się zachować. Dziecko wynosi zachowanie z domu. Jeśli się mu pozwala na wszystko - przykro mi, ale takie osoby będą miały w życiu problemy, odkąd zrozumieją, że świat nie kręci się wokół nich.a4karo pisze:Teraz coraz więcej uczniów nie nadaje się do uczenia w szkołach. Bardzo wielu z nich też przenosi swoje problemy osobiste do pracy- nie układa im się w życiu, więc wyżywają się na nauczycielach (mając poczucie pełnej bezkarności)
Bo zapewne policzycie na palcach jednej ręki tych, którzy są mili, wyluzowani, zachowują się kulturalnie i z szacunkiem traktują nauczyciela, uczą się tego, co powinni... Na tym polega problem
Problemy z nauczaniem w szkołach biorą się więc zarówno z braku kompetencji nauczycieli, jak i złego wychowania uczniów przez rodziców. Nauczycieli jest wielu - są tacy, którzy nie mają powołania, są tacy, którzy to powołanie mają. Niektórzy wyładowują życiowe napięcie na podopiecznych, inni zaś - starają się pomóc uczniom, nie denerwując się przy tym.
Nauczycielem idealnym jest osoba, która ma dar nauczania, jest kontaktowa i przyjaźnie nastawiona. Uczniem idealnym jest osoba, która jest pokorna, potrafi się zachować, nie przeszkadza nauczycielowi i umożliwia mu pracę. Jednych i drugich jest mniej więcej tyle samo, a ile ich dokładnie jest? Zdecydowanie za mało...